Zorientowałam się wczoraj, podczas warsztatu dla menedżerów (przyznaję, że wcześniej zwyczajnie się nad tym nie zastanawiałam).
Otóż szefowie w dość trudny sposób „zderzają się” z faktem, że świeżo przyjęte do pracy, nie mające doświadczenia młode osoby dostają „na rękę” więcej pieniędzy niż starsi pracownicy z kilkuletnim doświadczeniem i nierzadko dużo wyższymi kompetencjami. Ci starsi, zobowiązani do płacenia podatku, reagują frustracją bo „ten niedoświadczony zarabia więcej niż ja”. Trudno się dziwić – z ich osobistego punktu widzenia tak to właśnie wygląda… Jednocześnie podwyżka , nawet niewielka, dla osób po 26 roku życia oznacza naruszenie równowagi w całym systemie wynagrodzeń firm (bo w kolejnym kroku słuszną frustracją zareagują kierownicy liniowi, których podwładni będą zarabiać tyle co oni lub więcej itd.).
W dodatku nadchodzi kolejny moment frustracji – kiedy młodzi ludzie będą kończyć 26 lat i pojawi się zobowiązanie do płacenia podatku. Nagle (ze swojego punktu widzenia), mimo, że ciągle pracują tak samo, dostaną wyraźnie mniej pieniędzy. I w wielu wypadkach szefowie znów będą zmuszeni łagodzić nastroje, będące wynikiem decyzji rządu.
Nie twierdzę, że zwolnienie z podatku dla młodych jest złe. Nie umiem tego ocenić – od tego są właściwi eksperci. Pokazuję tylko, jak decyzja rządu powoduje, że menedżerowie będą zmuszeni zainwestować wiele godzin swojego czasu w łagodzenie irytacji, jaka się z tą decyzją wiąże. W dodatku nie jednorazowo tylko za każdym razem kiedy któryś z podwładnych to dostrzeże i podejmie dyskusję…
Jeśli znacie jakieś przydatne w takich dyskusjach argumenty lub systemowe rozwiązania firm to zapraszam do podzielenia się… W komentarzach do wpisu lub bezpośrednio ze mną. Może niektóre rozwiązania ułatwią życie innym szefom…
Komentarz przesłany prywatnym kanałem od menedżera HR z wieloletnim stażem w tej pracy. Emocjonalny i prosto z życia:
Z całym szacunkiem dla kadry menedżerskiej: od tego są menadżerami, by radzić sobie z trudnymi sytuacjami.
Nie jest łatwo uzasadnić rzeczowo konieczność rewizji płac w organizacji, ale trzeba to wyzwanie podjąć raz na jakiś czas i to z dobrodziejstwem inwentarza, np. z ryzykiem, że się mogą takie pomysły nie spodobać wyższej kadrze zarządzającej. Albo się ma tzw. ja… no dobrze, charakter albo nie. Nie ma co płakać przy każdej zmianie czy zawirowaniu. Skoro młodzi dostają więcej niż starzy i doświadczeni to znak, że trzeba się wziąć do roboty i szukać sposobów docenienia tych ostatnich. Płacowego przede wszystkim, niepłacowego również. A tu płacz i zgrzytanie zębów, bo ten ma tak, a ten inaczej. Kobiety zachodzą w ciąże (na szczęście dla pracodawców, a na nieszczęście dla społeczeństwa coraz rzadziej), młodzi mają niskie podatki, starzy za chwilę na emeryturę, a jeszcze do tego wypadki losowe. No po prostu same kłody pod nogi.