– Aniu, masz jeszcze tę swoją płytę? Chciałabym ją kupić.
Cisza ………… cisza ………….. cisza. I jeszcze wielkie oczy oraz mina pełna zaskoczenia.
– Wiesz co, Aga. Jesteś pierwszą od bardzo dawna osobą z grona moich znajomych, która chce tę płytę KUPIĆ!
– Ale jak to? Przecież Ty żyjesz z tantiem. Także za tę płytę.
– …no właśnie…
Kupić czy skopiować?
To skrót rozmowy jaką kilka lat temu prowadziłam z koleżanką – wokalistką. Dla mnie było oczywiste, że Ona nagrywa płyty po to, by je sprzedawać. I m.in. z tego żyje. Okazuje się, że jej pozostali znajomi prosili „skopiuj mi ją”. I bywali urażeni kiedy słyszeli, że Ona chce im płytę sprzedać… Uważali, że przesadza i nic by Jej się nie stało gdyby raz skopiowała. Ale nikt nie pytał ile jeszcze osób ma podobne pomysły…
Pożyczyć czy wypożyczyć??
Jolka skorzystała z funduszy unijnych i założyła firmę. Częścią jej działalności jest wypożyczanie rowerów. W ładnych okolicach, na obrzeżach miasta. I co się dzieje? W weekendy wpadają znajomi i mówią „pożycz rower”. Chcą pożyczyć rower po koleżeńsku. Oddać po paru godzinach, pod koniec dnia. I nikt nie pomyśli, że właśnie te weekendy pozwalają Jolce utrzymać firmę… I siebie.
Pracowałam z Jolą w czasie jednego ze szkoleń, jakie prowadziłam dla przedsiębiorców. Wspólnie z grupą dość długo rozmawialiśmy o Jej kłopotach (ze znajomymi, nie z firmą;-). Jola opowiedziała, że kiedy się zorientowała jakim zagrożeniem jest dla Niej chęć utrzymania dobrych relacji ze znajomymi (i pożyczanie rowerów bez opłaty) przedstawiała im ofertę: „Ok, teraz, pierwszy raz, pożyczę ci rower po koleżeńsku. A od następnego razu będziesz moim klientem”. Wyobrażacie sobie, że niektóre osoby były urażone???!!!
Kawa za uśmiech
Dwójka studentów, rodzeństwo, założyło kawiarnię. Fajne miejsce, nieduży ale klimatyczny lokal. Ich znajomi z przyjemnością wpadali na kawę… tzn. na kawowy poczęstunek. Bo to przeciez tylko kawa (czasem tylko kawałek ciasta), u znajomych. Koszty są minimalne, to dla firmy żadne straty a oni są na życiowym starcie i nadmiarem gotówki nie grzeszą. Więc czemu mają płacić??? Sytuacja okazała się wyjątkowo trudna. Młodzi ludzie nie potrafili być wystarczająco asertywni. Po paru miesiącach zamknęli kawiarnię. Jedną z przyczyn były „poczęstunki”.
Konsultacja za lunch
Moi przyjaciele wiedzą, że zdarza mi się spotykać z kimś na „pogaduchy”, które po krótkiej rozmowie okazują się, wykonywaną przeze mnie, konsultacją biznesową. Zdarza się też, że ktoś od razu mówi „potrzebuję podpowiedzi, spotkajmy się proszę”. Dla mnie OK – zdarza się, że pracuję za wikt;-)) Lubię swoją robotę więc przychodzi mi to z łatwością. Ale to są jednorazowe sytuacje. I wiem, że w razie potrzeby mogę liczyć na wzajemność.
Co u innych?
Jak funkcjonują przedsiębiorstwa Wasze i Waszych znajomych? Co możecie od nich dostać a co już normalnie kupujecie? Jakie zasady sprawdziły się w sytuacjach podobnych do opisanych w tym tekście??
Piszcie w komentarzach lub przez formularz kontaktowy. Także w innych sprawach;-)
Aga
Tak, jaki to problem "cyknąć kilka zdjęć"…
No przecież, rano scenę masz wolną to bym wpadł z kolegą poćwiczyć…
Brat moje męża ma problem, mogę mu dać twój telefon?
Odpowiedzi:
Problem żaden jak jest sponsor na studio, sprzęt, retusz, o ekwiwalencie za wiedzę i umiejętności nie wspominając…
Mam wolną ale bez oświetlenia, ogrzewania, obsługi, sprzątania…
Podaj numer do poradni, rejestratorka znajdzie mu jakiś szybki termin…
I tak mam trójkę znajomych mniej… ale nie żałuję
Dziękuję za komentarz. Tym fajniejszy, że "słychać" w nim emocje 🙂
Niestety – zakładanie firmy wiąże się z "weryfikacją" zestawu znajomych. Zrozumienie przychodzi kiedy ten ktoś po drugiej stronie sam zakłada firmę. Pamiętam kiedy po uruchomieniu działalności potrzebowałam czasem coś przegadać. Byłam sama i brakowało mi zewnętrznego spojrzenia. Znajomi na etatach nie mieli czasu. Ale pytania zadawali, w dużych ilościach, kiedy sami zakładali firmy. Przyznam, że zabrakło mi asertywności, żeby przypomnieć sytuację sprzed lat… Ale było mi nieprzyjemnie ;-(
Miałem kiedyś dziką satysfakcję wewnętrzną, gdy osoba która kiedyś nie rozumiała, że przychód to nie dochód i bardzo mi wymawiała moje wielotysięczne faktury wystawiane klientom całkiem niedawno przyznała się, że niekiedy dokłada z pensji do swojego interesiku mówiąc "wiesz jak to w prywatnej firmie bywa, że trzeba dołożyć", pomyślałem, że dobrze iż miała z czego dołożyć 😉
Umiejętność odmawiania przychodzi wraz ze świadomością braku ekwiwalentności świadczeń, rozpoznaniem wampirów sprzętowych i wszelkiej maści ludzików ksobnych…
Cześć! Miło Cię "słyszeć";-) Podoba mi się to nazewnictwo. "Wampiry sprzętowe" (pożycz, przecież Cię to nie kosztuje – tak, ale też nie zarabiam…czyli jednak tracę…) i "ludziki ksobne" (ale przecież tyle czasu się znamy…) to cudeńka słownikowe ;-))) Dziękuję!
Cześć! Miło, że miło…
Mój "rekordzista" podał mi adres warsztatu (o 400 km oddalonego) i kwotę uzgodnionej naprawy samochodu który pożyczył nieodpłatnie zresztą…
Smaku dodało spostrzeżenie na miejscu, że bak jest pusty (pożyczał z pełnym)…
Dziś, już niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć w tej kwestii ale też mój arsenał odmów jest przygotowany prawie na wszystko…
Żal jedynie utraconych złudzeń o poziomie intelektualnym otoczenia.
"Arsenal odmów" to świetny pomysł. Może powinniśmy spisać i uzupełnić? Pomysły Twoje, innych Czytelników Przyjaznego Coachingu, moje, może jeszcze znajomych…
Uważam, że posiadanie takiego arsenału wraz z umiejętnością szybkiego doboru odpowiedniej wersji to bardzo wygodna sprawa.
Po pierwsze pozwala nam zachować swój stan posiadania bez nadmiernych zabiegów.
Po drugie ułatwia przetrwanie w miarę bezkonfliktowo w środowisku na które jesteśmy "skazani" rodzina, praca, grupa hobbystyczna.
Po trzecie (jako belfer mam to we krwi) daje szansę na przeprowadzenie procesu edukacyjnego rokującego poprawą relacji w przyszłości.
Moim pierwszym sposobem, niejako wytrychem, jest zasada powstrzymywania się od odpowiedzi natychmiastowej na wszelkie pytania "zagrażające mej szeroko pojętej wolności". Wielokrotnie widziałem zakłopotanie ludzi którzy w impulsie wyrazili na coś zgodę, później nie wiedząc jak się wykaraskać ze zobowiązań.
Tak więc zawsze w gotowości zwroty:
– muszę sprawdzić dostępność, …zajętość, …aktualny stan
– sprawdzę jaka będzie możliwość…
– sprawdzę jakie to by były koszty…
– poszukam, może znajdę…
Zasada druga to unikanie promocji swojego stanu posiadania, szczególnie z etykietką "okazyjna cena", "za grosze" "trafiło mi się przy okazji…". Gdy mamy coś co łatwo przyszło, to czemu nie miałoby łatwo pójść ;-)Nie uczmy otoczenia, że to wszystko co mamy to okazyjny "spadek od losu". W rozmowach o inwestycjach nie bagatelizujmy kosztów pośrednich i ogólnych. Samochód to nie tylko paliwo, aparat to nie tylko body ect…
Dzięki!!!!!!