„Jeżeli kiedykolwiek zrobisz coś dobrego, to to coś wróci do Ciebie i kopnie Cię w d….ę” – tak moja serdeczna przyjaciółka niedawno skomentowała swoją rodzinną „przygodę”. Przyznam, że mi się włos na głowie zjeżył. Bo jak to – przecież trzeba i warto robić różne dobre rzeczy. Prawda? Bo „dobre wraca”, bo „wypada”, bo „jesteśmy ludźmi”, bo… powodów jest całe mnóstwo.
Z mlekiem matki
„Zachowuj się ładnie”, „bądź miły / miła”, „nie rób tak”, „to nie jest fajne” – takie i podobne komunikaty słyszymy od wczesnego dzieciństwa. I dobrze wiemy, że należy być miłym. Niektórzy mają to tak mocno wdrukowane, że nawet prosty sprzeciw nie przechodzi im przez gardło. Wszyscy znamy takie osoby. Czasem jest to koleżanka, która zawsze pomoże a czasem np. dziadkowie, którzy zawsze zaopiekują się wnukami. Pewnie macie więcej przykładów.
W kulturze organizacji
Trafiam czasem w swojej pracy na organizacje, w których jest „kultura bycia miłym”. Ludzie się nie konfrontują, nie protestują, nie przekazują tej rozwojowej / korygującej części informacji zwrotnej. Spotkałam osoby, które w takich organizacjach pracują po kilkanaście lat.
Warto?
Ale czy bycie miłym na pewno się sprawdza? Czy to jest faktycznie „klucz do szczęścia międzyludzkiego”? Skąd opinia, którą zacytowałam w pierwszym zdaniu? I dlaczego osoby pracujące w „miłych” organizacjach nie są super szczęśliwymi profesjonalistami?
Z badań wynika, że to, co sprawia, że jesteśmy postrzegani jako kompetentni, i że czujemy się dobrze jest wynikiem… powtarzania w różny sposób informacji, które wszyscy już znają! Oraz dyskutowania o dawno potwierdzonych faktach. Więcej – informacje, dostarczające dowodów na poparcie tego, co mówimy, uważamy za ważniejsze niż przeczące naszym opiniom. Potakiwanie i aprobata sprawiają, że „wyłączamy” krytyczne myślenie. Jest miło…
Konsekwencje…
Pewnie już widzicie, że bycie miłym nie prowadzi do poszukiwania kreatywnych rozwiązań i przyglądania się nowym możliwościom. Ale zaraz – przecież bycie miłym oznacza poważanie i szacunek dla innych… Hmmm…czy aby na pewno?
Czym jest szacunek – słuchaniem i potakiwaniem? Czy słuchaniem i podejmowaniem dyskusji, pokazywaniem swojego – innego od rozmówcy – punktu widzenia oraz przedstawianiem nowych argumentów? Przecież pomysły wykluwają się zwykle poza strefą komfortu, często w niewygodzie i na pograniczu konfliktu.
A co, jeśli faktycznie…
„wróci i kopnie w d…ę”?
Z każdej takiej sytuacji wynosimy jakąś wiedzę. A potem korzystamy z niej…różnie. Czasem bywamy zbyt mili nawet wtedy, kiedy spodziewamy się niefajnego zakończenia. Ale łatwiej przetrwać konsekwencje kiedy robimy to „z pełną świadomością czynu”;-)
Jeśli bycie miłym zbyt często się nie sprawdza możesz popracować z coachem. I zastanowić kiedy chcesz być miły / miła a kiedy jednak nie.
Z życzeniami, żeby bycie miłym wracało do Was tylko w postaci dobra
Agnes