Rozmowa 1:
– Próbowałam Cię znaleźć na LinkedIn ale bez skutku…
– Nie lubię tych mediów społecznościowych. I właściwie nie potrzebuję tam być. Pracę mam. Kontakty w telefonie. Po co mi dodatkowe zawracanie głowy.
Rozmowa 2:
– Zaglądałam na Pana profil na LinkedIn. Na razie jest bardzo skromny…
– Tak, wydawał mi się niepotrzebny. Ale teraz chyba już czas uzupełnić. Liczę, że również w tym mi Pani pomoże.
Tego rodzaju rozmowy prowadzę od dłuższego czasu nawet po kilka razy w miesiącu. Postanowiłam o tym napisać, ponieważ uważam, że nie doceniamy znaczenia zawodowej obecności i wizerunku w internecie. Duży tekst na ten temat znajdziecie w majowym wydaniu magazynu „Personel i Zarządzanie” (jak zwykle w mojej rubryce „Okiem Coacha”). Tutaj skupię się na jednym, kluczowym według mnie, portalu, czyli na LinkedIn. Nie, nie dostaję nich wynagrodzenia ani żadnych innych profitów;-) Po prostu jestem przekonana, że warto tam być. Nawet jeśli „lans internetowy” nie jest Twoją mocną stroną czy ulubionym zajęciem. I nawet jeżeli Twoja pozycja zawodowa jest wyjątkowo stabilna.
Opiszę Wam po prostu w jaki sposób ja wykorzystuję LinkedIn. To powinno pokazać jak wiele jest różnych możliwości i dlaczego jednak warto założyć tam profil i aktualizować go od czasu do czasu.
- Mam profil z opisem swojej aktywności i historii zawodowej. Aktualizuję go kilka razy w roku. Biorę przy tym pod uwagę również swoje umiejętności i kompetencje. Nie korzystam jednak ze wszystkich dostępnych „rubryk”.
- Zapraszam do sieci kontaktów osoby, które spotykam przy różnych okazjach. Staram się dołączać do zaproszenia 2-3 zdania notatki przypominającej zapraszanej osobie przy jakiej okazji się spotkaliśmy. Zdarza się, że po kilku miesiącach czy latach ta notka jest przypomnieniem również dla mnie…
- Czasem (rzadko) zapraszam do kontaktów osoby, które publikują interesujące mnie informacje i z którymi chcę mieć kontakt.
- Jestem zapraszana przez różnych ludzi. Najczęściej są to osoby, którym spodobały się moje publikacje lub wypowiedzi w internecie, i które w związku z tym chcą mieć do mnie „dostęp” albo obserwować co publikuję na LI. Czasem są to osoby zainteresowane coachingiem, które tą drogą robią pierwszy krok w stronę naszej współpracy.
Chcę się chronić przez zalewem niechcianych ofert handlowych oraz przed powoływaniem się na mnie przez ludzi, których zupełnie nie znam. Dlatego akceptuję zaproszenia „z głową”. Zwykle przyjmuję zaproszenie i jednocześnie od razu wysyłam (w prywatnej korespondencji LI) podziękowanie oraz pytanie z jakiego powodu ten ktoś mnie zaprosił. Najczęściej dostaję jakąś miłą odpowiedź;-) Z zasady zostawiam w „kontaktach” tych, którzy odpiszą. I co kilka tygodni „czyszczę” kontakty z tych, którzy nie odpisali. Czasem również z tych, którzy przesyłają mi oferty mimo prośby, by tego nie robili… - Publikuję artykuły. Albo bezpośrednio na LI, albo w postaci linków do tekstów, które są na Przyjaznym Coachingu. Zwykle robię to raz na kilka tygodni.
- Publikuję posty. Komentuję i / lub polecam posty innych osób. Zwykle kilka razy w tygodniu choć poleceń jest oczywiście dużo więcej niż komentarzy. Staram się, by było to związane z moją działalnością zawodową.
- Korzystam z posiadanych kontaktów jeśli potrzebuję informacji, którą ktoś najprawdopodobniej posiada. Wysyłam wtedy prywatną notkę z pytaniem lub prośbą. Najczęściej uzyskuję to, co jest mi potrzebne.
- Odświeżam kontakty. Zapraszam osoby, z którymi pracowałam wiele lat temu. W międzyczasie pozmienialiśmy numery telefonów, adresy mejlowe, prace a nawet zawody. Inaczej nie byłabym w stanie znaleźć tych osób.
- Sprawdzam co robią i gdzie są zawodowo osoby, z którymi się od dawna nie kontaktowałam, a z którymi z jakiegoś powodu chcę odzyskać kontakt. Piszę prywatną notkę przez LI – czasem dostaję odpowiedź, czasem nie. Ale kiedy dostaję to bywa bardzo przydatna…
- Wysyłam życzenia i gratulacje kiedy system informuje mnie o zmianach zawodowych, rocznicach, urodzinach itp. Nie do wszystkich – do tych, których znam osobiście i zdecydowanie bliżej niż np. z jednego spotkania konferencyjnego. Traktuję to jako miły gest pozwalający pozostać w kontakcie i w pamięci. Staram się przy tym napisać choć dwa-trzy słowa od siebie zamiast korzystać z gotowych podpowiedzi. Ale ja lubię pisać. Jeśli nie lubisz to „gotowiec” też jest ok;-)
- Czytam artykuły. Czasami… Pewnie kilka razy w miesiącu. Nie jestem zdyscyplinowaną czytelniczką.
- Korzystam z zakładki „Praca” (głównie dlatego, że ją testuję i „oswajam” by ułatwić korzystanie z niej klientom coachingowym;-) – mam w niej notkę dla rekruterów raz opis zainteresowań zawodowych. Oczywiście zaznaczyłam, że jestem otwarta na oferty pracy.
- Udzielam referencji. Czasami… Wyłącznie osobom, które znam osobiście i z którymi współpracowałam.
- Zbieram rekomendacje. W momencie pisania tego artykułu mam ich 16. Od prawdziwych, istniejących ludzi, na których profile można zajrzeć. I do których można napisać gdyby ktoś chciał te referencje zweryfikować.
Ufff… to prawie wszystko. Należę do kilku grup, ale nie jestem w nich szczególnie aktywna. Zaglądam czasem na profile tzw. „influencerów”, ale nie śledzę ich starannie. Nie korzystam w tej chwili z żadnych płatnych usług, nie mam na LI strony firmowej i nie używam wersji mobilnej (higiena psychiczna – staram się eliminować dystraktory). Jeśli jednak jestem w biurze to zaglądam na LinkedIn przynajmniej raz dziennie a czasem – zależnie od otrzymywanych komunikatów – kilka razy.
Chcesz zajrzeć na mój profil LI? Zapraszam: https://www.linkedin.com/in/agnieszka-m-staro%C5%84/ (MAM spersonalizowany link z imieniem i nazwiskiem; niestety „ń” na końcu nazwiska zamienia się w mnóstwo znaczków…).
Jeśli zechcesz napisać mi rekomendację lub potwierdzić umiejętności (kilka właśnie dopisałam, bo przygotowywanie tego tekstu zmobilizowało mnie do odświeżenia informacji na profilu) to będzie mi bardzo miło;-)
Jeżeli potrzebujesz pomocy w przygotowaniu lub odświeżeniu swojego profilu to naturalnie zapraszam do kontaktu.