„Jakiego wynagrodzenia Pani / Pan oczekuje?” – pytanie mrożące krew w żyłach czy szansa na merytoryczną rozmowę z dobrym skutkiem?
Pojawia się u mnie ostatnio sporo osób na coaching kariery. Wszyscy, bez wyjątku, to świetni, ciekawi ludzie, których fajnie jest znać :-). Na rozdroże zawodowe trafili z różnych przyczyn. Niektórzy chcą dokonać zasadniczej zmiany i znaleźć inną, ciekawszą lub „bliższą sercu” ścieżkę zawodową. Inni się „zasiedzieli” w jakimś miejscu i potrzebują pomocy w wystartowaniu ze zmianą. Jeszcze inni są niedoceniani (przez szefów, firmy a często także przez siebie samych…) i szukają takich pomysłów na siebie, dzięki którym poczują się akceptowani oraz potrzebni. Są też tacy, którzy mają dobry pomysł, ale potrzebują „mobilizatora” żeby go zrealizować. Aha – i jeszcze ci, którzy ze względu na różnego rodzaju zmiany organizacyjne stracili swoje – czasem piastowane od dawna – stanowisko. I właściwie wszyscy „zacinają się” na pytaniu „ile chcesz zarabiać?”
O TYM dżentelmeni nie rozmawiają
… to nie wszystko
…szczęścia nie dają
wielkie… wielkie kłopoty
To nieduży i tendencyjny spis powiedzeń związanych z pieniędzmi. Odnoszę jednak wrażenie, że to właśnie one zdominowały nasz sposób myślenia. Większość moich klientów na pytanie „ile chcesz zarabiać” mówi: „no właśnie, i tu jest problem” albo „wiesz…teraz zarabiam XX…, no, to raczej chyba nie mniej…”. Dopiero kolejne pytania i moja wyraźna zachęta by „się cenić” sprawiają, że pojawiają się konkrety. Pod koniec takiej rozmowy widzę wyraźną ulgę coachee. Okazuje się, że to była trudna kwestia. Na tyle trudna, że nie została zasygnalizowana na początku procesu coachingowego, bo skrępowanie było silniejsze…
Ile jest warta moja praca?
Podczas rozmów kwalifikacyjnych rozmawiasz o wartości Twojej pracy. Nie o Twojej wartości, bo przecież Ty jesteś bezcenny / bezcenna. Tylko* o wartości Twojej pracy. W dodatku o jej wartości dla konkretnej firmy oraz w powiązaniu z możliwościami tej firmy i z ogólną sytuacją rynkową. Potrzebujesz zatem nie tylko wiedzieć „ile warta” jest Twoja praca, ale także zaplanować „widełki”, w jakich będziesz się poruszać.
Dla ułatwienia rozważań zachęcam swoich klientów do zdefiniowania (dla siebie) trzech kwot:
1. „byłoby bardzo miło” (gdybym zarabiała / zarabiał tyle)
2. „tak będzie ok” (z mojego punktu widzenia)
3. „takie jest moje minimum”
Czasem podczas sesji klient niepewnie komunikuje mi swoje oczekiwania finansowe i…czeka na reakcję. Sprawdza, czy według mnie to ma sens, czy kwota nie jest „od czapy”. Nie zdarzyło mi się, żeby ktoś wycenił się absurdalnie czy nieadekwatnie (w mojej opinii) wysoko.
Pamiętaj, osoba rekrutująca poprosi Cię o podanie konkretnej kwoty. Jeszcze nie słyszałam żeby odpowiedź w stylu „A co Państwo mogą zaproponować?” przyniosła pożądany efekt…
Ważne porozumienie
Rozmawiając o pracy MUSISZ bardzo wyraźnie zakomunikować rozmówcy czy podajesz kwoty brutto czy netto. Tu nie ma żadnych „oczywistości”. Przeciwnie – pracownicy zwykle mają na myśli kwoty netto (bo bliższe im jest to, co dostaną „na rękę”) a pracodawcy operują kwotami brutto (bo taki jest dla nich „koszt” pracownika). Ta kwestia pozostaje aktualna niezależnie od tego, czy rozmawiasz o pracy etatowej, czy też na jakiś rodzaj umowy cywilnoprawnej. Pilnuj tego koniecznie! Znam niezwykle kłopotliwe sytuacje, jakie wynikły z braku precyzji w tej sprawie.
Skąd mam TO wiedzieć
Teraz odpowiedź jest prosta. Najłatwiej z Internetu. Oczywiście zawsze będą to jakieś „widełki”, bo zarobki, nawet te na podobnych stanowiskach, różnią się ze względu na kompetencje pracowników, zakresy obowiązków, rodzaje firm czy regiony, w których te firmy działają. Hasła „wysokość wynagrodzeń”, „wysokość zarobków”, „wynagrodzenia w branży… / na stanowiskach…” wrzucone do przeglądarki zaprowadzą Was w miejsca pełne informacji. Czasem firmy ujawniają też proponowane wynagrodzenie w ogłoszeniach rekrutacyjnych. Jednak nie jest to jeszcze standard. I mam wrażenie, że w niektórych propozycjach kwoty są zaniżane… Ale to tylko subiektywne odczucie.
Przydatne negocjacje
Wynagrodzenie to, oczywiście, najważniejsza część świadczeń firmy na rzecz pracownika. Warto jednak dowiedzieć się jakie inne tzw. „benefity” (korzyści) oferuje firma. Często mogą one znacząco obniżyć Twoje codzienne wydatki. Wiele dużych korporacji oferuje opiekę zdrowotną (spytaj o zakres – tylko konsultacje czy również badania i zabiegi oraz czy, i na jakich warunkach, opieka obejmie Twoją rodzinę), karty uprawniające do korzystania z obiektów i zajęć sportowych, kupony do restauracji („lunchowni” w pobliżu firmy), samochody (sprawdź zasady i koszty wykorzystania do celów prywatnych), ubezpieczenia, możliwość telepracy (oszczędzasz na czasie i kosztach dojazdu ale jeśli pracujesz w kawiarni to na kawę wydasz pewnie więcej;-), transport (raczej poza dużymi ośrodkami miejskimi), programy emerytalne itp. Warto to sprawdzić podczas rozmów kwalifikacyjnych.
Z życia wzięte:
Menedżer wysokiego szczebla o dużych i różnorodnych kwalifikacjach relacjonuje mi swoje doświadczenia z aplikowaniem przez popularny portal internetowy. I mówi tak: – Kolejny raz jestem w top 10% jeśli chodzi o kwalifikacje. A mimo to nikt się nie odezwał. Hmmm… może moje oczekiwania finansowe są zbyt wysokie. Ustawiłem tak, że mieszczą się mniej więcej w medianie… Może to jednak za dużo? Skoro prawie połowa ma mniejsze oczekiwania…
Słuchałam tego początkowo bez zrozumienia, bo zatroskanie rozmówcy było na tyle duże, że na tym się skupiłam. Dopiero po krótkiej wymianie zdań dotarło do mnie jaka jest sytuacja i ją nazwałam:
– Zaraz, zaraz. Kompetencje masz takie jak 10% NAJLEPSZYCH kandydatów, tak? (potwierdzenie). A oczekiwania finansowe masz w połowie stawki WSZYSTKICH zainteresowanych, tak? (potwierdzenie, błysk świadomości;-))
– Kurczę, masz rację. Przecież to nie jest mediana dla top 10% tylko właśnie dla wszystkich. Nieee, to nie są przesadzone. Zostawiam!
[ok. 2 tygodnie po tej rozmowie pojawiła się oferta, którą menedżer przyjął!]
* Doskonale rozumiem, że to „tylko” często znaczy „aż”, bo od finansów zależy nie tylko komfort, ale również zdrowie, bezpieczeństwo i wiele innych ważnych kwestii…