Zawodowa “złota klatka”

Masz świetną pracę, którą bardzo lubisz. Pracujesz w dobrej firmie i doceniają Cię. To znaczy, że starasz się pracować tam jak najdłużej, prawda? Otóż NIE. A przynajmniej w wielu wypadkach nie…

Z życia wzięte
Kilka lat pracy w renomowanej agencji reklamowej. Fajne stanowisko asystentki dyrektora generalnego. Szef mądry i pozwalający się uczyć. Ciekawa praca, międzynarodowe środowisko, przyzwoite wynagrodzenie. Ale mija rok, dwa… Asystentka ma coraz większą wiedzę i co jakiś czas wspomina o awansie (którym dla niej jest przejście do konkretnego działu agencji i zajęcie się pracą reklamową a nie asystencką). Kiedy naciska mocniej słyszy od szefa, że jest bardzo dobra i szef jest przekonany, iż drugiej takiej świetnej szybko nie znajdzie. Nie zgadza się zatem na „wypuszczenie” jej do innych zadań. Złota klatka…
Konsekwencją zachowania szefa była, oczywiście, zmiana pracy przez asystentkę. A dyrektor stracił nie tylko świetną asystentkę ale również świetną pracownicę.
Menedżerski błąd
Jak wielu szefów popełnia tego rodzaju błąd? Ile osób stara się zatrzymać przy sobie doskonałych pracowników, nie pozwalając im rozwinąć skrzydeł? Ilu robi to z przyczyn opisanych powyżej – bo bardzo ceni pracownika. Ilu po prostu obawia się, że ich podwładny okaże się lepszy niż oni sami? Ilu z jeszcze innych powodów, które nie przyszły mi do głowy?
A jeśli przychodzą Wam to bardzo proszę o podpowiedz w komentarzach! ?

Brak podwyżek
Pracujesz kilka lat, uczysz się, rozwijasz, czasem kończysz w tym czasie studia lub ważne kursy specjalistyczne. A Twoja pensja ani drgnie. Albo rośnie mnie więcej o poziom inflacji. Czyli wcale…
Oczywiście Twoja przydatność dla firmy wzrasta wraz z doświadczeniem i nabywanymi kompetencjami. Ale każda firma ma jakąś politykę dotyczącą wynagrodzeń – „widełki” dla poszczególnych stanowisk, określony procent obecnego wynagrodzenia jako maksymalna podwyżka itp. Czyli, żeby zarabiać więcej, musisz zmienić pracę. A potem musisz znów zmienić pracę, bo w nowej firmie wpadasz w podobny system regulacji.
Efekt? – dla pracownika stres (zmiana pracy to baaaardzo duży stres) a dla firmy utrata dobrej osoby z zespołu.
„Jumper” czy pracownik dbający o swoje prawa?
Z jednej strony headhunterzy zachęcają do zmieniania pracy co 3-4-5 lat. Z drugiej pracodawcy ostrożnie podchodzą do osób często zmieniających pracę (przy czym definicja słowa „często” bywa bardzo różna). Jak z tego wybrnąć? Oczywiście nie ma złotego środka. Tym bardziej, że jedna osoba może zmieniać pracę bo sobie nie radzi, a inna dlatego, że wyrasta ponad swoje zadania i firmę. Jednak kiedy czujesz, że Twoja satysfakcja z pracy wyraźnie zjeżdża, przyjrzyj się sytuacji. Samodzielnie, ze wsparciem kogoś bliskiego albo mentora, coacha czy znajomego headhuntera… „Pogrzeb” w internecie, poszukaj informacji o wynagrodzeniach i zadaniach osób z kwalifikacjami podobnymi do Twoich. A już na pewno nie chowaj się przed „rynkiem pracy”. Bo tak, jak „niezatrudnialny” staje się „jumper” („skoczek”, osoba często zmieniająca pracę), tak i ktoś, kto od kilkunastu lat ogląda z bliska tylko jedną firmę bywa uważany za niewystarczająco wszechstronnego / kreatywnego / przedsiębiorczego / nowoczesnego itp…

Ciekawy artykuł dotyczący zagadnień, które tym razem poruszam, znajdziecie również tu: https://www.forbes.pl/kariera/dlaczego-po-dwoch-latach-nalezy-zmienic-prace/gendvbp

4 komentarze:

  1. Pozwolę sobie na komentarz do tego ciekawego artykułu. Zgadzam się, że firma więcej traci nie pozwalając rozwinąć skrzydeł pracownikowi i nie oferując mu nowych możliwości wewnątrz firmy i pozwalając by inwestycja w wiedzę oraz zdobyte umiejętności odeszły wraz z pracownikiem do innej firmy. Warto przeliczyć koszt takiej straty. Z drugiej strony słowo podwyżka- to również istotny temat. Pracownik powinien czuć, że forma go ceni, ale podwyżka to nie tylko pieniądze, ale również inwestycje, które pracodawca czyni na rzecz przyszłego rozwoju, szkolenia, pokrycie nauki na studiach, nauka języków, nauka nowych umiejętności to jest dodatkowe wynagrodzenia. Nie zgadzam się, że samo ukończenie studiów powinno być sygnałem dla pracodawcy do przyznania podwyżki. Jeśli księgowa kończy studia turystyczne, to dlaczego ma pracodawca płacić więcej, tym bardziej, że nie oczekiwał takich umiejętności od pracownika. Nawet jeśli sa to studia związane z praca, ale pracodawca nie oddelegował pracownika do podnoszenia kwalifikacji, dlaczego ma za to płacić. Czy pracownik może udowodniśc wzrost swojej efektywności?
    Jeśli pracownik nie chce być w złotej klatce powinien podczas oceny rocznej, czy w rozmowie z HR poinformować o swoich ambicjach, dając wyraźny sygnał, że chce być w firmie i chce się rozwijać. To pomaga:)

    Odpowiedz
  2. Bardzo dziękuję za komentarz. I ciekawe wskazówki. Pod ostatnim zdaniem -tym o rozmowie rocznej – podpisuję się wszystkim czym umiem pisać :-)I szkoląc szefów z prowadzenia takich rozmów zawsze zachęcam do zapytania pracownika o jego zainteresowania i ambicje. Żeby dodać mu odwagi do opowiedzenia o nich.

    Odpowiedz
  3. Nie ma co przywiązywać się do jednej, konkretnej pracy w danej firmie. Czasami bywa różnie i trzeba zmienić miejsce zatrudnienia. Szukacie nowych ofert pracy tutaj http://www.gowork.pl/praca/gdansk;l

    Odpowiedz
  4. UWAGA. Pani Zuzanna Błaszczyk skomentowała (ciekawie) kilka postów na tym blogu i przy każdym umieściła link do gdańskiego gowork. Rozumiem, że to rodzaj reklamy…
    To oczywiście jedno z interesujących miejsc do szukania pracy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *