Odłącz się (trochę...)

Wojna na Ukrainie jest niewiarygodnym dramatem. Wydawało nam się, że nasz region świata jest spokojny i bezpieczny. Tymczasem tuż za granicą Polski toczy się dramatyczna walka o wolność, życie, kraj… Ze względu na ukraińskich znajomych, przyjaciół czy pracowników oraz dlatego, że bomby spadają zaledwie kilkaset kilometrów od naszych domów ta wojna nas zdecydowanie dotyczy. Jednocześnie wszyscy mamy nadzieję, że nie będzie dotyczyć jeszcze bardziej…
To zrozumiałe, że się przejmujemy. I chcemy wiedzieć co się dzieje. Wygląda jednak na to, że pozyskiwanie wiedzy bardziej nam szkodzi niż pomaga…

Racjonalne (i nieracjonalne) zapotrzebowanie na wiedzę

Współczesne media przyzwyczaiły nas do tego, że informacje zawsze są „pod ręką” (dosłownie!). W sytuacji napięcia czy niepewności częściej po nie sięgamy. „Przerabialiśmy” to już na początku pandemii. Wielokrotne oglądanie tych samych, często niepotwierdzonych, informacji w różnych źródłach. Skokowo podnoszące poziom stresu tytuły i leady, bo media rządzą się swoimi prawami i zabiegają o „klikalność” a nie o nasz spokój ducha. Artykuły sprawiające wrażenie pełnych przydatnej wiedzy (rozmowy ze specjalistami, przeglądy badań), w których ostatni akapit informował, że to „jeszcze nie potwierdzone przypuszczenia”… Niepokój rósł razem z zapotrzebowaniem na wyjaśnienie sytuacji czyli na kolejne informacje. A następny przegląd przynosił…to samo z nieco innym tytułem. Stres w górę, wiedza…donikąd…
Żeby było trudniej potrafimy sobie fantastycznie racjonalizować potrzebę „bycia na bieżąco poinformowanym”…
Jeśli zatem ciągle sprawdzasz informacje związane z wojną na Ukrainie by „wiedzieć co się dzieje i być przygotowanym” to mam złą wiadomość. Raczej nie jesteśmy się w stanie przygotować. I dlatego, że najlepsze media nie dadzą nam dostępu do pełnej informacji (bo jej nie mają…to jest wojna, również informacyjna), i dlatego, że często nie mamy wiedzy co z tą informacją zrobić (jak ją w praktyce wykorzystać), i dlatego, że bardzo wiele zależy od nieprzewidywalnego człowieka… A nieustanne sprawdzanie wiadomości najbardziej zemści się na Twoim samopoczuciu, zdrowiu, zdolności do racjonalnego działania i zadbania o bliskich.

Zadbaj o siebie

Aby dbać o kogokolwiek musisz być w dobrej formie. Wiem – powtarzam to od lat. Wiem – to oczywiste. I co z tego, skoro ciągle popełniamy ten błąd. Doprowadzamy się do wyczerpania (fizycznego lub psychicznego) i potwornie niepokoimy o to, że nie jesteśmy w stanie pomóc tym, którzy są dla nas ważni.
Maskę tlenową w samolocie najpierw zakłada się sobie. To mądra zasada, o której warto pamiętać również w codziennym życiu. Także teraz pamiętaj, że potrzebujesz zadbać o siebie, by móc zdziałać więcej. Jak to zrobić? Jedna z najbardziej oczywistych (i najtrudniejszych do wykorzystania!) podpowiedzi: odłącz się od mediów. Choć trochę!
Przestaw się z „co chwilę”, „za każdym razem kiedy o tym pomyślę” czy „zawsze kiedy dostanę komunikat” na 2-3 razy dziennie. I nie przed snem!!! Bo sen Cię najprawdopodobniej opuści na wiele godzin. A nie spanie = scrollowanie informacji w komórce. Czyż nie? (z żalem przyznaję, że u mnie często właśnie tak…)
Wyłączaj powiadomienia z komunikatorów lub wręcz odinstaluj niektóre ze smartfona. Jeśli powiadomisz bliskich, że jesteś dostępny / dostępna zawsze np. na dwóch komunikatorach plus telefonicznie to zupełnie wystarczy (testuję takie rozwiązanie od dawna – sprawdza się!).
Znajdź inne zajęcia – od porządku w szafce, z której się coś wysypuje (kosmetyki, skarpetki, ziemniaki – wybierz ulubioną;) poprzez rozmowę z kimś bliskim, ćwiczenia lub spacer, książkę, film, kąpiel, majsterkowanie… Coś, co zajmie Twój mózg, a jednocześnie pozwoli mu się wyciszyć. Najlepsze pomysły pojawiają się kiedy mózg nie jest „w akcji”.
Trzymaj się tego, na co masz wpływ. Kontrolowanie sytuacji jest niezwykle ważnym elementem naszego poczucia bezpieczeństwa. Są jednak sytuacje, w których możliwość kontrolowania radykalnie spada. I częste upewnianie się co do tego tylko zwiększa frustrację.

Rozmiar ma znaczenie

Jakiej wielkości jest Twój telewizor? O ile większa jest pełna rozpaczy twarz na ekranie od tej w realnym życiu? O ile lepiej dostrzegamy dramatyczne szczegóły w Full HD i 4K od tego, jak widzimy je na żywo?
Wolisz oglądać filmy w kinie, bo robią mocniejsze wrażenie. Obraz na kilkudziesięciocalowym ekranie telewizora „atakuje” Twoje zmysły znacznie mocniej niż ten w telefonie czy na ekranie laptopa. Przełącz TV na kanał przyrodniczy. A w wiadomości zajrzyj 2-3 razy dziennie na innym urządzeniu, z mniejszym wyświetlaczem…

Zaplątałeś / zaplątałaś się w swoim „przypięciu” do informacji. Widzisz, że Ci to nie służy ale nie dajesz rady samodzielnie złapać dystansu. Skorzystaj z pomocy terapeuty lub coacha. Naturalnie zapraszam do siebie. Jeśli to jeszcze nie jest uzależnienie to najprawdopodobniej uda nam się w 2-3 sesje uporządkować Twoje priorytety i nawyki w sposób jaki samodzielnie zaplanujesz. Taki, który będzie dla Ciebie bardziej korzystny.
Agnieszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *