“Co to za facet, który nie wie czego chce” jęknął Tomasz. „Według mnie to jest Mężczyzna Poszukujący” powiedziałam. To była chyba właściwa odpowiedź bo usłyszałam: „A, jak Mężczyzna Poszukujący to może być”. I tak to się zaczęło…
Trochę mnie znał
Tomasz uczestniczył w jednym z moich szkoleń. W czasie przerwy podpytywał o coaching dlatego nie byłam zdziwiona kiedy zatelefonował kilka tygodni później. Pytał m.in. o to jak się w coachingu pracuje i kiedy usłyszał o celu coachingowym (o którym pisałam m.in. w postach „Cel w coachingu” i „Eko-cel w coachingu”) to zaczął się wycofywać. Jednak określenie „Mężczyzna Poszukujący”, w połączeniu z informacją, że większość moich klientów potrzebuje zastanowić się nad celem oraz z wyjaśnieniem, że udostępniam narzędzia, które to ułatwiają sprawiły, iż umówił się ze mną na „sesję zerową”. A po niej na dalszą pracę coachingową.
Od „jak jest” do „jak chcę żeby było”
Szybko okazało się, że „jak chcę żeby było” jest bliskie temu „jak już kiedyś było”. Tomasz, wysokiej klasy ekspert w swojej dziedzinie, zawsze lubił pracować. Przez wiele lat wychodził rano do pracy pełen energii i oczekiwania na to, co się wydarzy w ciągu dnia. Niestety, gdzieś po drodze ten entuzjazm…wyparował. W czasie coachingu okazało się, że:
- Tomasz lubi merytoryczne aspekty swojej pracy i chce się zajmować dotychczasową dziedziną,
- kilka lat wcześniej zmieniły się uwarunkowania organizacyjno – firmowe (wybaczcie pokrętny opis; zależy mi na zachowaniu pełnej anonimowości Tomasza) i choć wyglądało to ciekawie, po jakimś czasie okazało się, że nie działa tak jak trzeba,
- Tomasz nie chce robić w swoim życiu rewolucji; chce odnaleźć radość, którą zna i pamięta.
Ciekawe odkrycia
Pracując nad celem i szukając ścieżek do jego osiągnięcia Tomasz dostrzegł zainteresowania, które były dla niego nowe. Przyjrzał się im uważnie i…odłożył na półkę w pamięci. Postanowił, że są do wykorzystania, ale w tym konkretnym momencie życia konsekwentnie chce pozostać przy dziedzinie, w której jest ekspertem. Celem stało się odzyskanie komfortu pracy i satysfakcji z działań zawodowych.
Okazało się, że trudności zawodowe „wtłoczyły” Tomasza do jakiegoś nieprzyjemnego, ciemnego kąta, z którego niechętnie wyglądał. Dlatego w naszej pracy pojawiło się m.in. odbudowywanie kontaktów ze znajomymi. Ale przełomowe okazały się…spacery z Giewontem, psem Tomasza!
Tomasz zauważył, że od pewnego czasu także one nie dają mu przyjemności. Idzie skulony, wpatrzony w ziemię, z obawą przed tym, co nastąpi w ciągu dnia. „Praca domowa” stała się oczywista – zmiana postawy ciała i zerkanie w górę w czasie spacerów. Giewont nie zwrócił uwagi na zmianę. A Tomasz potrzebował nieco czasu na ponowne nauczenie tego, co już kiedyś umiał. Na szczęście zerkanie w niebo „się przyjęło” a dni stały się nieco barwniejsze.
To nie urojenia
W podsumowaniu naszej pracy Tomasz powiedział „przekonałem się, że to co mówię to nie urojenia; że moje wątpliwości są uzasadnione”. Okazało się, że Mężczyzna Poszukujący odnalazł pomysł na siebie. Niedawno rozmawiałam z Nim po dłuższej przerwie. Inny głos, uśmiech, dowcip… Miło słyszeć;-)
Pozdrowienia dla Tomasza i jego Coacha 🙂
Dziękuję w imieniu nas obojga 🙂