Wiosna idzie. Dłuższy dzień i więcej słońca dodają energii i odwagi do planowania większej aktywności. A nadchodzące święta, w niektórych przypadkach, wręcz do niej zmuszają…Tymczasem z niedawnej dyskusji na fejsbukowym fanpejdżu Przyjazny Coaching wynika, że zapędzenia mamy dość i należałoby raczej przystopować.
Co sprawia, że „się zapędzamy”? I jak zadbać o bezpieczne hamowanie?
Przyczyny są w nas…
Z żalem donoszę, że to nie inni nas „zapędzają”. To my sami…
Naturalnie nasze otoczenie ma w tym pewien udział. Chodzi o to, że ważni dla nas ludzie oczekują od nas różnych rzeczy. A ponieważ są ważni, to staramy się te oczekiwania spełniać. Do tego dochodzą nasze własne wyobrażenia o oczekiwaniach naszych bliskich. Wcale niekoniecznie prawdziwe, mimo naszego przekonania co do ich trafności. Te pomysły również staramy się realizować. Aha, i są jeszcze mody, za którymi chcemy nadążać oraz nasze własne potrzeby. Wszystko to wpisujemy na listę zadań do zrealizowania. Ufff… pewnie niektórzy z Was na sam jej widok czują zmęczenie.
Będę dbać o zdrowie, zacznę systematycznie ćwiczyć, nauczę się angielskiego, przestanę krzyczeć na dzieci, zacznę spędzać więcej czasu z rodziną, będę jeszcze lepiej wykonywać swoją pracę zawodową by mieć szansę na awans, zacznę częściej występować na konferencjach by dostrzeżono mnie w branży…
Znacie takie postanowienia? A zdarzyło się, że były dla Was raczej źródłem „doła” i obniżenia samooceny niż mobilizacji i satysfakcji?
W pracy coachingowej wielokrotnie rozmawiałam z Klientami o takich sytuacjach: „jestem zagoniony / zagoniona, staram się jak mogę a w zamian pojawia się tylko coraz większe zmęczenie i zniechęcenie”
Po zadaniu kolejnych pytań i po dokładniejszych rozważaniach okazuje się, że Klient / Klientka:
– wszystko (lub bardzo / zbyt wiele) chce zrobić na „tip-top” mimo, że nikt nie wyraził takiego oczekiwania,
– stara się zrealizować wszystkie, pojawiające się z różnych stron (szefowie, współpracownicy, współmałżonkowie, rodzice, dzieci, znajomi oraz wyobrażenia własne…) zadania i spełnić niemal wszystkie prośby,
– nie odmawia bo „nie wypada” (albo „pogorszą się nasze relacje”),
– jest w coraz większym stresie; długoterminowa presja powoduje obniżenie wydajności i pogorszenie efektów działania.
Efekt: „tak się staram, a jest coraz gorzej i coraz trudniej”. Jeśli tu nie powiesz STOP, to w następnym etapie pojawi się nie tylko zmęczenie ale także znaczne obniżenie własnej wartości. Wtedy coaching może nie wystarczyć, może być potrzebna psychoterapia…
Skuteczne hamowanie
Zatrzymaj się. Trudno ocenić sytuację w biegu. Barwy się zlewają, rzeczywistość staje się szara i zamazana, nie widać szczegółów a zmiana kierunku staje się prawie niewykonalna.
Pomyśl o sobie. O tym czego chcesz i co Ci sprawia frajdę. Przypomnij sobie jak się czułaś / czułeś zanim pojawiło się „zapędzenie”. Jeśli nie pamiętasz to porozmawiaj ze znajomymi, może ktoś z nich Ci to przypomni lub sam posłuży za wzór.
Zastanów się nad swoimi priorytetami. Ok, pracujesz ciężko żeby żyć wygodnie. A czy na pewno masz czas z tej wygody korzystać? Zależy Ci żeby Twoje dzieci miały to, co najlepsze. Zgoda, tylko czy cokolwiek może być dla nich najlepsze jeśli nie występuje wspólnie z obecnością i dostępnością mamy / taty?
Postaw granice. Zastanów się czyim i jakim prośbom odmówisz żeby móc przeznaczyć czas na to, co jest dla Ciebie ważniejsze (nawet jeśli jest to Twój odpoczynek!!!)
Zaplanuj jak TO zrobisz. W jaki sposób asertywnie (czyli stanowczo + uprzejmie, w miarę możliwości z racjonalną argumentacją) odmówisz komuś, kto poprosi Cię o coś, co nie jest na Twojej liście priorytetów. Możesz zaproponować coś w zamian (nie przygotuję Ci pełnego poczęstunku dla Twoich gości ale mogę zrobić Twoją ulubioną sałatkę) lub podać kiedy zrealizujesz prośbę bądź jej część (pomogę Ci zrobić ten raport za pół godziny – jak skończę swój; nie zrobię dla Ciebie tej tabelki ale pokażę jak możesz ją zrobić samodzielnie). To ważne żebyś miała / miał w głowie gotowe sformułowania. Łatwiej Ci będzie ich użyć kiedy pojawi się taka potrzeba.
Określ wystarczająco dobrą jakość. Nie wszystko musi być zrobione perfekcyjnie. Jak się nad tym zastanowisz to pewnie dostrzeżesz, że Twoja perfekcja często pozostaje niezauważona. Poziom „good enough” (wystarczająco dobry) bywa całkowicie zadowalający.
Skorzystaj z pomocy. Im większe „zapędzenie” tym trudniej złapać dystans i samodzielnie dokonać zmian. Dlatego wsparcie jest tu ogromnie przydatne. To może być przyjaciel / przyjaciółka, mentor, terapeuta, coach…
Zatrzymuj się regularnie. Umów się ze sobą na wyhamowanie i rozejrzenie się wokół w określonych odstępach czasowych (raz dziennie, raz na tydzień, na miesiąc…raczej nie rzadziej). I dotrzymuj tej umowy! To będzie Twój czas na dokonanie oceny sytuacji, upewnienie się czy trzymasz się swoich planów, skorygowanie planów lub zachowań. Tak, by uśmiech częściej gościł na Twojej twarzy;-)
Nie tylko wiosną…