Roczniak

Roczniak
Mam rok! A bardziej precyzyjnie – mój blog ma rok. Rok temu podjęłam zobowiązanie, że będę się
dzielić swoimi doświadczeniami i refleksjami oraz zachęcać Czytelników do poszukiwania ich własnych ścieżek. Jak mi idzie?????


Jak mi idzie? Chyba w miarę dobrze. Ale pewna nie jestem. Okazuje się, że w pisaniu – dla mnie – dużą trudnością jest brak bieżącej informacji zwrotnej. Właściwie nie jest to szczególnie dziwne. Zawsze „tak miałam” – chciałam widzieć efekty swojej pracy możliwie szybko po jej wykonaniu. Dlatego od pewnego czasu staram się uruchamiać na fejsbukowym fanpejdżu różne dyskusje. I z pewnością wykorzystam czerpane z nich inspiracje w kolejnych postach.
Obserwuję też sporą zależność między pisaniem kolejnych tekstów a „zajętością”. I wychodzi mi tak: jak jestem bardzo zajęta to nie mam głowy do pisania. Czasem tylko notuję w biegu jakąś inspirację, myśl, link. Żeby mieć na później. I wydawałoby się, że okresy dużego „luzu w kalendarzu” powinny w tej sytuacji sprzyjać pisaniu. Ale nie. Nadmiar luzu oznacza, że mam wokół siebie mniej inspiracji. Czasem nawet wykorzystanie tych wcześniej zanotowanych jest trudne bo nie mam pomysłu z czym je powiązać. Wniosek – pisaniu sprzyja umiarkowana „zajętość”, dająca możliwość dokonywania bieżących obserwacji i nieco podnosząca poziom energii.

Mam też ciekawy wniosek dotyczący właśnie obserwacji. Okazuje się, że pisanie bloga…wyostrza wzrok i słuch. Oczywiście głównym źródłem pomysłów jest moja praca coachingowa. Takie było początkowe założenie i to się sprawdza. Jednak mam wrażenie, że czasem jakby więcej widzę, dostrzegam kwestie, na które nie zwróciłabym uwagi. Wspominała mi o tym Iwona D. Bartczak – jedna z „Matek” tego bloga (o „Matkach” jest w zakładce „Ważne o tym blogu” http://www.przyjaznycoaching.pl/p/wazne-o-tym-blogu.htmlhttp://www.przyjaznycoaching.pl/p/wazne-o-tym-blogu.html) kiedy podziwiałam, że
potrafi napisać tak wiele ciekawych i różnorodnych tekstów w krótkim czasie. Dzięki Iwonko za
zachętę!
Podsumowując: podjęłam zobowiązanie, dotrzymałam i podtrzymuję.
Wam – moim Czytelnikom – dziękuję za zaglądanie na bloga i nieustająco zachęcam do komentowania oraz dzielenia się własnymi spostrzeżeniami.
Zapraszam do lektury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *