Święta to czas, kiedy nasze nawyki, poczucia powinności i obowiązku oraz wyobrażenia o tym, czego chcą od nas inni wpędzają nas w kłopoty i frustracje. A przecież można się (trochę;-) przed tymi nawykami – i ich niefajnymi konsekwencjami – chronić.
Koszmar finansowy
W efekcie przedświątecznych zakupów (prezenty + wszystko, co służy do stworzenia atmosfery we wnętrzach i na stołach) styczeń jest często czasem pustej kieszeni i wyczyszczonej karty kredytowej. Bo przecież oszczędzanie na prezentach to tak jakby oszczędzanie na bliskich osobach – nie wypada, nie wolno! A już oszczędzać na jedzeniu nie wolno absolutnie! Mimo, że zjedzenie tego wszystkiego bywa jeszcze większym wysiłkiem niż kupienie i przygotowanie. A prezenty – nawet drogie – bywają totalnie nietrafione. Jednak my, mimo to… sami wiecie…
Odwieczne pytanie: „Co kupić?”
Choćbyśmy się nie wiem jak „nagłówkowali”, zawsze jest szansa, że sprezentujemy komuś coś, co już ma, albo czego mieć nie chce. W efekcie wysiłek i wydatek okazują się niepotrzebne. I najczęściej się o tym dowiadujemy po długim czasie przypadkiem. Albo nie dowiadujemy się w ogóle. I nie mamy możliwości wyciągnąć wniosków. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się, praktykowany w niektórych krajach, zwyczaj dawania prezentów wraz z paragonem. Tak, by każdy mógł otrzymane upominki wymienić na…właściwsze;-) Na przykład w innym rozmiarze czy kolorze. Może warto go wprowadzić także w gronie rodzinnym (na tyle, na ile nasz handel na to pozwala).
Jak sobie ułatwić?
Moje podpowiedzi są raczej na przyszłość bo tegoroczne prezenty w większości już macie. Ale liczę, że stres związany z zakupami ułatwi zapamiętanie tych kilku rad;-)
Kupuj prezenty cały rok. Nie tylko świąteczne, ale także np. urodzinowe, imieninowe itp. Widzisz coś, co ci się podoba, ma sensowną cenę i w twoim przekonaniu ucieszy obdarowaną osobę? Po prostu to kup. Niezależnie od tego za ile czasu będziesz ten upominek wręczać. Schowaj głęboko do szafy. I wyjmij we właściwym momencie.
Dlaczego np. nie miałabym kupić przepięknego szala na wiosennej wyprzedaży, skoro mogę obdarować nim przyjaciółkę, która ma imieniny w środku lata lub jesienią? Przecież tak jest i taniej, i atrakcyjniej, i wreszcie łatwiej. Polecam – metoda sprawdzona wielokrotnie.
Świadomie szukaj specjalnych potrzeb lub zainteresowań swoich bliskich. Kilka lat temu zostałam obdarowana doniczką z prawdziwym, leśnym wrzosem (z lasu, nie z kwiaciarni!!!). Darczyńca nie tylko usłyszał i zapamiętał, że uwielbiam wrzos, lecz także natrudził się, by go znaleźć i przenieść do doniczki. Z kolei ja sama podarowałam kiedyś znajomym mini-album ze zdjęciami ich dziecka (skorzystałam z faktu, że zostawili malucha kilka razy pod moją opieką). Byli zachwyceni! Znam ekipę przyjaciół, którzy „delegują” jedną osobę żeby się możliwie dyskretnie dowiedziała co solenizant / jubilat chce dostać. A potem zrzucają się na jeden, porządny upominek, który jest i lepiej dobrany, i zwykle bardziej przydatny niż kilkanaście drobiazgów. Prezentowi czasem towarzyszy kartka z zabawnymi, rymowanymi życzeniami.
Jasne, nie zawsze udaje się „wyłowić” taką specjalną potrzebę czy poznać zamiłowania osób, które chcemy czymś obdarować. Dlatego zdarza mi się pytać wprost. I domagam się odpowiedzi! W ten sposób, ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu, dowiedziałam się kilka lat temu, że moja bliska przyjaciółka czuje się kompletnie zagubiona w sklepie z kosmetykami, a chciałaby mieć dobry tusz do rzęs. Kupiłam, podarowałam, sprawdził się.
Szafka z prezentami
Masz w domu szafkę, do której chowasz „nietrafione” podarunki? Z moich nieoficjalnych mini-badań wynika, że większość z nas ma takie miejsce W dodatku czasem okazuje się, że w tej szafce jest coś, co się przyda lub spodoba innej osobie. Myślisz, że to nieładnie „podać dalej” otrzymany prezent? A czy nieładnie jest dać komuś coś, z czego będzie zadowolony? A może ładniej jest trzymać w domu (lub w piwnicy czy garażu!) przez lata „skład cosiów”, które się marnują i nikomu ani niczemu nie służą? Podchodzę do takich kwestii pragmatycznie. Wolę i dać, i otrzymać upominek, który sprawi radość. Pamiętam naturalnie by nie dać żadnej cioci w prezencie serwetek, które kilka lat wcześniej dostałam właśnie od niej
Dlaczego TUTAJ?
Jeśli ktoś z Was zastanawia się co taki tekst robi na coachingowym blogu to już wyjaśniam: baaaaardzo często trafiam na przekonania moich klientów, które ich ograniczają i utrudniają im życie. Wyobrażenia o tym co ktoś inny „sobie pomyśli” albo jakie ma oczekiwania. Po sprawdzeniu najczęściej okazuje się, że są one TYLKO (i AŻ) w głowie klienta. Nie zweryfikowane i często mające niewiele wspólnego w rzeczywistością. Ale za to bardzo obciążające. Sprawa prezentów i w ogóle dawania innym różnych rzeczy – materialnych i nie – bardzo często jest takimi przekonaniami obudowana. Tymczasem zwykle wystarczy zapytać…
A może ktoś z Was ma jakiś specjalny sposób na obdarowywanie bliskich? Albo fajny rodzinny zwyczaj dotyczący upominków?? Podpowiedzcie – może innym też się przyda.