Co byś zrobił gdybyś się nie bał?*

Moja serdeczna przyjaciółka właśnie wyprowadziła się na stałe za granicę. Poszła za głosem serca czyli za pewnym uroczym obcokrajowcem… I wprawdzie mieszka w kraju, który już nieźle zna, ale jednak ciągle szuka tam swojego miejsca – i życiowo, i zawodowo. Pewnie jeszcze przez jakiś czas czas będzie sobie to miejsce mościć.
Znajomy obcokrajowiec, od dobrych kilku lat pracujący i mieszkający w Polsce, niedawno przyjął nową ofertę i przeprowadził się „za pracą” do miasta, którego nie zna. Nowa praca, nowe mieszkanie, nowi ludzie. Na razie umawia się na kawę w najbliższej galerii handlowej, bo jeszcze nie ma pomysłów na inne miejsca. Ale pewnie już wkrótce będą…
Moja kuzynka straciła pracę i postanowiła wykorzystać to do totalnej zmiany życiowej oraz zawodowej. Chce wreszcie robić to, co lubi. Ale żeby rewolucja się udała, zaczęła swoje działania od…sprzedania mieszkania i przeprowadzki na inny koniec miasta. Ma pomysł i entuzjazm. Wierzę, że ta, niełatwa przecież, sytuacja jest początkiem czegoś fajnego 🙂 

Inne „obrazki”

Beata tkwi w pracy, która ją „dusi”. Sama praca jest wprawdzie ok ale szefowie już nie… Robią co mogą by wpływać nie tylko na działania zawodowe ale także na życie prywatne swoich pracowników. Wszystko to „pod płaszczykiem” przyjaźni, dobrej woli i fantastycznych relacji. W efekcie pracownicy są coraz bardziej zniechęceni i wyczerpani. Mimo, że lubią swoją pracę. Beata na razie unika rozmów na ten temat…
Andrzej wie, że potrzebuje zmienić sposób, w jaki traktuje ludzi. Zdaje sobie sprawę, że jego emocjonalne wybuchy nie pomagają budować autorytetu a jego coraz wyższa pozycja zawodowa może być zagrożona. Jednak jeszcze nie zdecydował się na skorzystanie z dostępnej pomocy.
Agata od kilku lat zdaje sobie sprawę, że jest ofiarą domowej przemocy psychicznej. Zdarza jej się o tym rozmawiać (oczywiście nie z opresyjnym partnerem…), pyta co ma zrobić a potem…nie robi nic.
Marek od lat jest niezadowolony ze swoich zarobków, ale (poza narzekaniem do szefa od czasu do czasu i do znajomych często) nie robi nic żeby były wyższe.

Decyzje, decyzje…
Jak to się dzieje, że czasem decydujemy się na skok na głęboką wodę a czasem…tkwimy w gęstym mule i nawet nie podejmujemy próby wyjścia z niego?
Co sprawia, że mamy odwagę przedsięwziąć trudne działania na niepewnym gruncie? Co (kto?) pomaga wytrwać w chwilach zwątpienia? Jakie cechy, kompetencje, zachowania umożliwiają nam dokonanie ważnej lecz trudnej zmiany?
A z drugiej strony – co jest przyczyną „znieruchomienia” w totalnie niekomfortowej sytuacji? Dlaczego tkwimy tam, gdzie nie chcemy być? Co powstrzymuje nas przed zrobieniem pierwszego kroku ku zmianie?

…i pytania

Co byśmy zrobili gdybyśmy się nie bali?
Co byś zrobił gdybyś się nie bał?
Co byś zrobiła gdybyś się nie bała?

Jakie swoje umiejętności możesz przy tym wykorzystać?
Jakie zasoby już masz?
Kto może Ci pomóc?
Jak tę osobę poprosisz o pomoc / przekonasz do pomocy?
Kiedy / z kim zaplanujesz swoje działania?
Kiedy zrobisz pierwszy krok?
Co to konkretnie będzie?….

Uzupełnienie z czerwca 2023

Ten tekst powstał jako jeden z pierwszych na Przyjaznym Coachingu. Od tamtego czasu wielokrotnie pracowałam z ludźmi, którzy utknęli w niepożądanej, niechcianej sytuacji. I nawet jeśli zmiana, jakiej w wyniku swoich decyzji i naszej współpracy dokonali, nie okazywała się „tą właściwą” to następna była łatwiejsza. Docierali zatem do docelowych dla siebie miejsc (pracy, zamieszkania, relacji, itp.) etapami. Najtrudniejsza jest pierwsza duża, świadoma zmiana. Niezwykle trudna jest też zmiana dokonywana „po przejściach” (np. po doświadczeniu mobbingu). Jednak z odpowiednim wsparciem oraz pewną dozą wytrwałości można ułożyć swoje sprawy tak, by je polubić:-) A zatem… jeśli już choć troszkę wiesz wiesz „co byś zrobił gdybyś się nie bał”, ale trudno Ci ruszyć z miejsca to serdecznie zapraszam na kilka sesji coachingowych. Odbudujesz swoją pewność siebie, zapanujesz nad obawami i ruszysz z miejsca w kierunku, który sam / sama wybierzesz.

*tytuł postu to cytat z książki Spencera Johnsona „Kto zabrał mój ser?” Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to szczerze polecam!
Tekst ukazał się także na portalu Business Dialog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *