Pasja z młodości… Warto dać szansę!

Skąd pomysł z uruchomieniem Creative Boutique?

Na początku to nawet nie był taki butikowy pomysł. Po prostu zawsze interesowało mnie jak się kreuje przestrzeń. Obserwowałam i eksperymentowałam. Lata temu tata – prowadzący zakład produkcji galanterii drewnianej, zaraził mnie miłością do naturalnego drewna. Jako dziecko nie przepadałam za pomaganiem w stolarni, ale w dorosłości spostrzegłam, że drewno jest mi bliskie. Niezwykłe faktury, ciepły dotyk, możliwości i efekty estetyczne jakie dają różne gatunki drewna…
Robiłam zatem drobiazgi – nie tylko drewniane – dla siebie. I miałam dużo frajdy ze zmian w mieszkaniu. Fascynowało mnie jak niewiele trzeba by wprowadzić odmienny klimat. Z czasem do stylizowania wnętrz doszło fotografowanie i komponowanie akcesoriów do zdjęcia. Z przyjemnością zajmowałam się tym w wolnych chwilach, a zatem moje umiejętności ewoluowały.

Kiedy postanowiłaś „ubiznesowić” tę pasję?

Kilka lat temu zrezygnowałam z pracy etatowej i liczyłam się z tym, że szukanie nowej zajmie mi trochę czasu… Założyłam więc firmę i poza doradztwem finansowym (już wiecie, że moja Rozmówczyni z zawodu jest finansistką 🙂 ) wpisałam w nią działalność artystyczną i rękodzielniczą. Uznałam, że to dobry czas na eksperyment. Oczywiście była szansa, że się nie uda. Jednak była też taka, że się uda… A żeby się dowiedzieć trzeba spróbować 😉
Pierwsze drewniane kulki (piękne drewniane korale w niezwykłych pastelowych kolorach są chyba swojego rodzaju „wizytówką” Creative Boutique) zrobił mój tata. Kupiłam farby, włóczki, jutę. Powstały korale i inne ozdoby.

Gdzie szukałaś inspiracji?

Trochę we własnej głowie, trochę w zaprzyjaźnionej stolarni. Poza tym w ogólnodostępnych miejscach jak czasopisma, Instagram, Pinterest itp. Pomysły testuję zwykle we własnym mieszkaniu. Tam też powstaje większość fotografii. Zdarza się, że dostaję od klientów zdjęcia ilustrujące wykorzystanie moich produktów. One również bywają źródłem nowych pomysłów.

Ok, inspiracja to ważna rzecz. Ale jeszcze trzeba było z tego zrobić dochodowe przedsięwzięcie…

Tak, i to chyba było najtrudniejsze. Pomaga mi systematyczność. Miałam też trochę szczęścia.
Już na początku jako kanał sprzedaży wybrałam amerykańską platformę etsy, łączącą z jednej strony rękodzielników, z drugiej poszukiwaczy unikatowych przedmiotów. Pozwala ona twórcom docierać do klientów na całym świecie, a klientom poznać osobę stojącą za produktem. Szybko okazało się jednak, że platforma wprawdzie przyjazna a zasięg niemal nieograniczony, ale konkurencja ogromna. Pierwsze sprzedaże były wg mnie raczej łutem szczęścia. Uczyłam się, zarówno korzystając z kursów, jak i metodą prób i błędów, sposobu prezentowania i opisywania produktów tak, by klienci je znajdowali. SEO, copywriting czy lejek sprzedażowy to były dla mnie zupełnie nowe zagadnienia. Właściwie cały czas się tego uczę…
Pandemia dała temu przedsięwzięciu „turbodoładowanie”. Wygląda na to, że przebywanie całymi dniami w domach wywołało w ludziach chęć zmiany aranżacji, ocieplania wnętrz. Moje naturalne produkty świetnie się w tym sprawdzają. Czasami na podstawie adresów (ta sama ulica na odległym końcu świata) domyślam się, że klienci trafiają do mnie nie tylko dzięki platformie i mediom społecznościowym, ale także przez osobiste rekomendacje.

Co ciągle jest dla Ciebie trudne?

Poza kwestiami technicznymi trudne jest spojrzenie na własny produkt cudzym okiem. Każdemu podoba się przecież coś innego. Tworząc konkretny produkt wiem co ja bym z tym zrobiła. Jednak to za mało. Klienci mają inne wnętrza i inne potrzeby. Muszę spojrzeć na swoje rękodzieło ich okiem i zaproponować jego wykorzystanie na różne sposoby. Tak, by kupujący od razu wiedział co może z tym drobiazgiem zrobić.

Jak to się stało, że ta nieco artystyczna ścieżka nie stała się Twoim podstawowym zawodem?

Zawsze interesowałam się architekturą i projektowaniem. Nawet planowałam, że to będzie mój kierunek studiów. Ale w tamtym czasie bycie architektem nie dawało takich możliwości jak teraz. Tymczasem międzynarodowe koncerny szukały pracowników i oferowały atrakcyjne warunki. Zatem wybrałam…rozsądniej. I jestem zadowolona – lubię finanse i zarządzanie, spełniam się zawodowo. Przez większość czasu miałam (i ciągle mam) ciekawą pracę w fajnej firmie. Mam też jednak świadomość, że kiedyś zakończę karierę. I wtedy dodatkowy przychód i pomysł na aktywność, którą lubię, będą bardziej przydatne niż teraz.

Jakie masz plany dla butiku na najbliższy czas?

Kontynuacja + rozbudowa. Zaczynam robić nowe produkty – pojawiają się drewniane tace, podpórki do książek, dekoracje świąteczne i sezonowe. Współpracuję ze świetną krawcową, producentem elementów drewnianych, importerem włoskich tkanin. Dzięki temu mam wpływ na materiały oraz sposób i jakość wykonania. Chcę tworzyć profesjonalny sklep z unikalnymi dodatkami. Pandemiczne przyspieszenie dało duży skok, zatem do działań związanych z butikiem włączają się mąż i syn. Mamy rodzinny podział zadań, co ogromnie ułatwia mi pracę. Z przyjemnością daję szansę swojej pasji. A sukcesy sprawiają radość całej rodzinie.

Poznajcie Państwo:

Agnieszka Masłowska – menedżerka, finansistka. Jako Clara twórczyni i właścicielka Creative Boutique. Wyczarowuje klimatyczne wnętrza przy pomocy prostych, naturalnych i ponadczasowych dodatków. Możecie coś kupić, albo poszukać inspiracji, albo…tylko z przyjemnością obejrzeć niezwykłe kompozycje. Znajdziecie je tu:

http://www.creative-boutique.eu/
https://www.etsy.com/shop/CreativeBoutiqueHome

A Ty?

Jeżeli myślisz o uruchomieniu swoich pasji i wykorzystaniu ich do budowania dochodowej „drugiej nogi” a nie wiesz jak to wszystko poukładać to… 2-3 sesje coachingowe mogą być bardzo pomocne. Serdecznie zapraszam do kontaktu.

Agnieszka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *