Te pytania coraz częściej pojawiają się w głowach pracowników będących kolejny miesiąc na przymusowej „zsyłce” do domowego biura. Tym bardziej, że zdalne „biura” nierzadko są umieszczone przy głównym domowym stole, w kącie sypialni, dzielą przestrzeń oraz sprzęt ze szkołą, kuchnią, miejscem zabaw itp. Widzę to także w swojej pracy, kiedy klienci, umawiając się na sesję, biorą pod uwagę szkolne obowiązki swoich dzieci właśnie ze względu na dostępność sprzętu lub spokojnego miejsca.
Doskonale rozumiem znużenie taką dezorganizacją domowego spokoju. Po kilku latach prowadzenia mikro-firmy byłam na tyle zmęczona funkcjonowaniem w „wymieszanej” przestrzeni domowo-zawodowej, że zmieniłam miejsce zamieszkania, by pracę przenieść do osobnego pomieszczenia. W efekcie używam „stacjonarnego laptopa” (pracuję przy biurku i nie latam z komputerem po mieszkaniu), mam dobre oświetlenie, wystarczająco dużo miejsca do przechowywania, a w razie potrzeby również ciszę. Ufff…
Zagrożenie nie takie wielkie
Udało mi się dotrzeć do raportów dużej firmy zarządzającej powierzchniami komercyjnymi (pomocni klienci coachingowi „in the right places” 😆 ), która spytała pracowników biurowych oraz najemców jak wyobrażają sobie pracę po pandemii. Moja wstępna ocena – jest nieźle. Wygląda na to, że ci z nas, którym na tym zależy, będą mieli możliwość pracy w prawdziwych biurach. A ci, którzy za tym nie przepadają dostaną szansę pozostania w domowych pieleszach dłużej niż przed pandemią. Czyli dwa dobre trendy. Na razie to oczywiście tylko kierunki myślenia, bo jeszcze nie wiadomo jak rozwiążą sprawę poszczególne firmy. Jestem jednak przekonana, że organizacje krok po kroku będą zmierzać w stronę, jaką wskazują preferencje dużych grup pracowniczych. Jednym ze zjawisk, które pandemia niezwykle mocno podkreśliła, jest fakt, że nie da się wykonywać pracy bez zaangażowanych pracowników. A na zaangażowanie wpływają m.in. warunki pracy…
Trochę liczb i przewidywań
Ponad 60% pracowników wyraża gotowość do wykonywania pracy poza biurem. Jednocześnie ponad 70% chce mieć możliwość korzystania z biura. Pracownicy oczekują biur urządzonych tak, by najważniejsi byli w nich ludzie. Niektóre firmy już teraz przygotowują nowe rozwiązania architektoniczne i organizacyjne. Wygląda na to, że firmy będą nieco przypominać co-worki. Niektóre powierzchnie będą zagospodarowane na stałe a inne „wynajmowane” na zamówienie pracownika. Z pewnością pojawią się również tzw. gorące biurka (ciekawe jak to zostanie przyjęte; jesteśmy „terytorialni”, może być trudno…). To z kolei wzmocni przyspieszającą w ostatnim roku „depapieryzację” – tam gdzie to możliwe będziemy korzystać wyłącznie z komputerów.
Pracownik dostaje „moc”
Skutkiem nowej organizacji pracy biurowej musi być bardziej klarowna sytuacja pracownika. Mam na myśli zadania do wykonania, obszary odpowiedzialności, uprawnienia do podejmowania decyzji. Jeśli menedżerowie o to skutecznie nie zadbają, to bardzo szybko powariują od natłoku pytań, na które będą musieli odpowiadać niewystarczająco samodzielnym pracownikom (przez „samodzielność” rozumiem tu nie tylko umiejętność wykonania pracy, ale także właśnie możliwość dokonywania wyborów, priorytetyzacji zadań, podejmowania pewnych decyzji). A to z kolei całkowicie uniemożliwi szefom wykonywanie działań zarządczych – analizowanie, planowanie, wspieranie rozwoju ludzi oraz realizowanie własnych celów.
Ostatni moment na przygotowanie
Rok temu sytuacja nas zaskoczyła. Przez wiele miesięcy uprawialiśmy „rozpoznanie bojem” – na bieżąco wypracowywaliśmy sposoby działania, metody komunikacji i utrzymania spójności zespołów oraz płynności wykonywania zadań. Taka „wolna amerykanka” może dawać dobre efekty przez pewien czas. A potem…następuje wyczerpanie organizmu. I wielu z nas już to czuje. Ogromne tempo, permanentna wielozadaniowość, na bieżąco precyzowane (a zatem również zmieniane) wymagania w połączeniu z nietypowym systemem pracy stały się niezwykle męczące. Stresu nie obniża świadomość, że „stare” nie wróci w formie, za którą wielu z nas tęskni. Czas zaakceptować, że część „starego” będzie realizowana „po nowemu” i świadomie to nowe budować. O organizację biur zadba pracodawca. My możemy (i powinniśmy) zadbać o efektywne wykorzystanie swoich kompetencji. Oraz o rozbudowanie ich tak, byśmy mieli z nich pożytek także w tej odnowionej rzeczywistości zawodowej.
Co jest najważniejsze?
Według mnie 2 kierunki:
Ze strony menedżerów: bardzo klarowne stawianie celów, udostępnianie narzędzi, empowerment (dzielenie się uprawnieniami, wzmacnianie organizacyjne i kompetencyjne pracowników), wsparcie emocjonalne (w tym dbanie o „zespołowość”).
Ze strony pozostałych pracowników: otwartość (także wobec szefów – np. zadawanie pytań, upominanie się o precyzyjne wytyczne, proszenie o pomoc w tworzeniu rozwiązań, z których będzie można długoterminowo korzystać), porozumiewanie się (celowo nie używam określenia „komunikacja” – „porozumienie” jest tu bardziej trafne, lepiej pasuje do sytuacji) w sposób, który daje wszystkim dostęp do potrzebnych informacji przy zachowaniu sensownej równowagi emocjonalnej (bez WIELKICH LITER w mejlach;-), świadome podtrzymywanie więzi międzyludzkich w grupie zawodowej (bo wtedy łatwiej o porozumienie i dobrą wolę ze wszystkich stron).
Jak tego dokonać?
Na wczorajszej sesji moja Klientka powiedziała: „Widzę wyraźnie, że zmianą swojego zachowania zmieniam otaczającą mnie rzeczywistość”.
Zmieniaj zatem zachowanie, obserwuj efekty i koryguj działania. A w razie potrzeby odezwij się do mnie😉
Życzę nam wszystkim powodzenia w tej przyspieszającej nowoczesności!
Agnieszka