Pędzę…i nie mogę się zatrzymać……........

Jedną z charakterystycznych cech bycia “na swoim” jest nieregularność napływu zleceń. Zdarza się, że przez kilka tygodni wykonujesz różne wysiłki sprzedażowe a mimo to szansa na wystawienie faktury się nie pojawia. Potem nagle te wysiłki okazują się owocne. Hurtem!

W moich notatkach czeka na napisanie post o nagłym zatrzymywaniu się w rozpędzonym życiu biznesowym. Tylko, że ja w tej chwili nie mam czasu nawet na to żeby na chwilę zwolnić! A co dopiero się zatrzymać, zastanowić i napisać.

Szewc bez butów

Żeby było zabawniej sporą część moich aktualnych aktywności zawodowych stanowią projekty zachęcające odbiorców do zatrzymania się i przyjrzenia swojej sytuacji.
Są warsztaty „Biorę rozwój w swoje ręce” prowadzone w kameralnych warunkach przy śniadaniu (kilka dni temu w katowickim oddziale Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”) lub przy kawie (info o najbliższym, ogólnodostępnym i wyjątkowo atrakcyjnym finansowo już jest na fejsbukowym fanpejdżu Przyjazny Coaching) oraz w bardziej biznesowych, we współpracy z Fabryką i3.
Są też wykłady dotyczące przemyślanego gospodarowania własną energią i zapobiegania wypaleniu zawodowemu – to w ramach projektów zamkniętych, przeznaczonych dla konkretnych klientów. Ostatnio prowadziłam taki wykład dla ponad 200-osobowego grona odbiorców, wśród których byli uczniowie kończący szkołę średnią, pracownicy i menedżerowie różnych szczebli.

Pędzę…
Niby żaden kojot mnie nie goni. Tymczasem ja pędzę jak Struś Pędziwiatr. Albo – jak mawiał Władysław Bartoszewski – jak dziki tapir (swoją drogą jeśli ktoś z Was nie czytał jeszcze książki „Pędzę jak dziki tapir” to koniecznie, już, zaraz – warto nawet w biegu bo teksty krótkie i cudne!). Dlaczego tak? Czemu gnam skoro innych zachęcam do zatrzymania się?

Osobiste BHP

Okay, chwilowo nie jestem wzorem dbania o równowagę. A jednak pędzę w kierunku, który wybrałam sama, z pełną świadomością czynu. Zatrzymuję się czasem, rozglądam wokół i upewniam czy ciągle chcę robić to, co robię. I chcę! A ludzie to widzą. Klientka, na której zlecenie prowadziłam wspomniany powyżej wykład powiedziała: „widać, że to kochasz”. Cieszę się, że widać. Bo faktycznie robię to, co chcę robić. Wprawdzie ciągle nie dotarłam na Malediwy (to taki mój osobisty symbol luksusu;-) ale niemal codziennie spotykam świetnych ludzi, mam możliwość wspierać ich w wymyślaniu i wybieraniu życiowych ścieżek oraz  pomagać w wędrowaniu tą, którą polubią. Dlatego tekst o gwałtownym hamowaniu musi poczekać aż będę miała szansę zwolnić. Obiecuję, że pojawi się wkrótce.
Tymczasem pozdrawiam w biegu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *